"Krwawe banery" nie tylko pod pomnikiem
Samo serce zabytkowej starówki od kilku lat w połowie miesiąca stawało się przestrzenią do prezentowania antyaborcyjnych billboardów z rozczłonkowanymi płodami oraz treści sugerujących, że środowisko LGBT to pedofile. „Krwawe banery” pojawiały się nie tylko pod pomnikiem. Można je było oglądać w różnych częściach miasta. Były ustawione na przemieszczającej się lawecie.
Miasto nie widziało w tym niczego złego
Takie widoki z czasem zaczęły przeszkadzać mieszkańcom miasta. Oburzeni byli zwłaszcza rodzice, którzy chcieli oszczędzić drastycznych widoków swoim pociechom. Jednak o ile mieszkańcy nie kryli swojego sprzeciwu, władze miasta i policja nie widziały w tych działaniach niczego nieprawidłowego.
Polecany artykuł:
Policja reagowała symbolicznie
Do symbolicznych interwencji doszło jedynie w 2021 roku, kiedy to Toruńska Brygada Feministyczna zatrzymała samochód z billboardami na ulicach miasta. Wezwany został policyjny patrol, który dopatrzył się jedynie technicznych wad pojazdu. Członkom Brygady Feministycznej zostały założone sprawy w sądzie. Na policję trafiały też zgłoszenia od mieszkańców o aucie z takimi samymi, drastycznymi obrazami, które zaparkowane było na parkingu przy ruchliwym rondzie u zbiegu ul. Turystycznej, Ligi Polskiej i Księżycowej.
Właściciel pojazdu namierzony
Właścicielem pojazdu okazał się Krzysztof K. Sprawa trafiła ostatecznie do sądu, a aktywiści zostali oczyszczeni z zarzutów. Sąd Rejonowy w Toruniu skazał Krzysztofa K. na największą karę grzywny przewidzianą za prezentowanie treści nieprzyzwoitych w miejscu publicznym (art. 141 Kodeksu Wykroczeń) - 1,5 tys. zł, 150 zł tytułem opłaty sądowej, 100 zł zwrotu zryczałtowanych wydatków poniesionych w sprawie, a także ponad pięć tys. zł zwrotu wydatków za wydaną w sprawie opinię. Jest to pierwszy taki wyrok w Toruniu.