Do zajezdni przy Legionów przyjechało już sześć autobusów elektrycznych. Z zewnątrz wyróżnia je chowany pantograf do szybkiego ładowania, a wnętrze mają wyposażone zupełnie tak samo, jak wozy spalinowe.
To, co kryje się w środku – to już zupełnie inna historia. Wykorzystujemy tutaj napęd elektryczny, a więc silniki napędzające te pojazdy czerpią energię z akumulatorów. One są właściwie sercem autobusu elektrycznego i największym składnikiem jego kosztu. Autobusy, które zakupiliśmy są wyposażone w bardzo nowoczesne baterie litowo-tytanowe o pojemności 152 kWh, co powinno im pozwolić na przejechanie bez ładowania co najmniej 70 kilometrów.
Mówił prezes toruńskiego MZK – Zbigniew Wyszogrodzki. W przyszłym roku do taboru mają dołączyć jeszcze cztery podobne pojazdy. Elektryki to jednak niejedyne ekologiczne autobusy w Toruniu.
Trzeba przypomnieć, iż jeździ po Toruńskich ulicach już 15 autobusów hybrydowych, też bardzo przyjaznych środowisku. Wszystkie autobusy, które kupujemy z tymi spalinowymi włącznie, są zamawiane w ten sposób, by ich udział w środowisku naturalnym był jak najmniej szkodliwy.
Mówił prezydent Torunia Michał Zaleski. Łącznie „elektryków” i hybryd będzie 25, co stanowi jedną szóstą toruńskiego taboru autobusowego. Najnowsze zakupy mają jednak pozwolić na całkowite wycofanie starych Jelczy z regularnego kursowania. Zakup autobusów elektrycznych kosztował dotąd ponad 16,5 miliona złotych, ładowarki do nich to wydatek kolejnych blisko pięciu milionów. Duża część kosztów została pokryta przez unijne dofinansowanie.