Kilka dni temu ogólnopolski strajk ostrzegawczy, dziś (15 czerwca) manifestacja w Warszawie, towarzysząca obradom Sejmu. Pielęgniarki walczą o godne wynagrodzenia za swoją pracę. Sejm zajął się poprawkami Senatu do ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Jedna z nich to propozycja większego podwyższenia współczynników służących wyliczeniu płac. W głosowaniu poprawki odrzucono.
Tymczasem na co dzień pielęgniarki borykają się - i to do lat - z podobnymi problemami, a jest coraz gorzej. Więcej odchodzi na emeryturę niż przychodzi nowych. Podczas konferencji prasowej zwrócił na to uwagę Tomasz Krzysztyniak, przewodniczący Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Toruniu. Przykład z województwa kujawsko-pomorskiego: w tym roku uprawnienia emerytalne ma pół tysiąca, a szkoły pielęgniarskie ukończy niespełna 300 osób. Skala w Polsce: uprawnienia emerytalne nabędzie w tym roku 9 tysięcy pielęgniarek, ale odpowiednie wykształcenie otrzyma tylko 5 tysięcy osób.
Do tego praca na kilku etatach i ponad 200 (i więcej) godzin miesięcznie. Przepracowanie i znaczne przekraczanie liczby godzin mocno odbija się na zdrowiu - dodaje Tomasz Krzysztyniak - a to z kolei wpływa na bezpieczeństwo pacjentów. Hipotetycznie - gdyby pielęgniarki i położne pracowały tylko na jednym etacie czy kontrakcie oraz odeszły wszystkie, które nabyły uprawnienia emerytalne - opustoszałoby 11 szpitali w województwie kujawsko-pomorskim.
Natomiast toruńska posłanka Iwona Hartwich podkreśliła niedocenianą rolę i pracę personelu niemedycznego, zwłaszcza pań sekretarek i rejestratorek, których wynagrodzenia również powinny być objęte godnymi podwyżkami.
Polecany artykuł: