Toruń. Rządowa ławka nad Wisłą. Są pierwsze komentarze

Nad Wisłą w okolicy Przystani toruńskiego AZS stanęła instalacja, która doczekała się już wdzięcznego miana "Jarosławki". Wątpliwej urody ławka jest jedną z szesnastu podobnych konstrukcji ustawionych w miastach w całej Polsce za pieniądze państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego. Radni Koalicji Obywatelskiej dostrzegają w tym pewne nawiązania do klasyki polskiego kina.

Mają stać do końca listopada, jeśli dotrwają oczywiście, a później pewnie gdzieś spokojnie, po cichu sobie zgniją. Ja rozumiem, że gdzieś, ktoś tam sobie pomyślał, że taka ławka odpowiada żywotnym potrzebom społeczeństwa, że to ławka na skalę ich możliwości, że otwierają oczy niedowiarkom i tak dalej. Ale budowanie takich "Misiów" Barei jest kompletnym nieporozumieniem, szczególnie teraz. Odrealnienie władzy od spraw zwykłych ludzi, którzy mają problemy coraz częściej z opłacaniem rachunków. Wszechobecna drożyzna, brak wszystkiego, a władza lekką ręką wydaje miliony na 16 sztuk takiego dziwoląga - mówił Radny Bartosz Szymański.

Jak podliczyli radni, każda z ławek wiąże się z kosztem ponad 400 tys. zł, a w skali całego kraju kwota ta jest bliska 7 mln. zł. Bardziej szczegółowo: całkowity koszt to 1 mln 600 zł netto za 16 ławek, 5 mln zł z KPRM przeznaczone na promocję oraz 900 tys. zł netto na administrowanie, czyli nie 100 tys. zł za ławkę jak podawały władze, ale 468,7 tys. zł.

W ogólnopolskich badaniach opinii publicznej, większość respondentów wypowiedziała się negatywnie w sprawie rządowych ławek.