Black Flower

i

Autor: Paweł Jankowski Black Flower "Strzępy ludzkiego gatunku"

Zespół Black Flower nagrał debiutancką płytę. Legenda nowej fali powraca.

2021-02-13 16:58

Grudziądzki zespół Black Flower powrócił, by nagrać płytę z materiałem z lat 80. Pomagają mu w tym m.in. toruńscy muzycy. Biała plama polskiej nowej fali wreszcie odkryta.

Album "Strzępy ludzkiego gatunku" grupy Black Flower to dla mnie prawdziwa niespodzianka. Dlaczego? Wydawało mi się, że polską scenę punkowo-nowofalową od lat 80. znam w miarę dobrze. W końcu Toruń, obok Trójmiasta i Warszawy, był jedną ze stolic takiego grania. To tutaj odbywały się Festiwale Nowej Fali, gdzie występowała cała czołówka krajowej sceny. I okazało się, że w niedalekim Grudziądzu grała kapela, która była po prostu świetna, a nic o niej nie wiedziałem. Tak na marginesie, to pewnie jest wiele jeszcze takich zespołów z tamtych lat, o których nic nie wiedzieliśmy. Black Flower powstał w 1986 roku i działał tylko dwa lata. W tamtych czasach niestety nie powstały żadne profesjonalne nagrania. Robert "Tito" Koźlikowski, wokalista i klawiczowiec (jedyny członek oryginalnego składu), postanowił "z małą pomocą swych przyjaciół" przypomnieć powstałe wtedy piosenki. Jak sam mi powiedział "zachować je dla potomności, żeby coś po nich zostało". Nie są to słowa na wyrost, bo ten materiał, to znakomity przykład nowofalowego grania końca lat 80. Śmiem twierdzić, że gdyby udało się Black Flower zaistnieć wtedy na falach Rozgłośni Harcerskiej, to byłby to jeden z najbardziej rozpoznawalnych zespołów polskiej Cold Wave (obok Variete czy Made In Poland). Więcej informacji na temat historii zespołu Black Flower znajdziecie na zdjęciu z okładki płyty. 

Black Flower

i

Autor: materiały prasowe Black Flower Black Flower

"Strzępy ludzkiego gatunku" to płyta żywcem wyjęta z drugiej połowy lat 80., gdy słuchało się Joy Division, Killing Joke, Siglo XX i przede wszystkim The Cure. No i ten ostatni zespół był chyba drogowskazem dla Black Flower. To płyta dla fanów "kiurowych" klimatów, ale nie mam mowy o naśladownictwie. Grudziądzanie wzbogacili ten styl - grają dynamiczniej, czasem punkowo i... przebojowo. Na ówczesnej scenie nie było to zbyt częste. Niemal każda piosenka jest melodyjna i refreny nie chcą "wyjść z głowy". Jak powiedział Tito: "Ta płyta nie miała być współczesna. Miała brzmieć, jak by była nagrana w tamtych latach. Ma być świadectwem czasów." W jej powstaniu pomogli przyjaciele - byli muzycy m.in. Celi nr 3 czy toruńskiej Rejestracji. Bardzo się cieszę, że ten album powstał. Dzięki temu odkryty został kawał zapomnianej już historii polskiego rocka.

Płyta Black Flower "Strzępy ludzkiego gatunku" jest dostępna tutaj.

Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!

Zamrożeni Morsy Czerwnikowo w akcji nad Jeziorem Zacisze