Na pierwsze odpowiedź prosta nie jest, warto jednak pochylić się nad historią tej niezwykłej postaci. Dzieje Witalisa Ugrechelidze, to tyleż nieznana, co ciekawa karta historii polskiej i gruzińskiej walki o niepodległość. Urodzony w Kutaisi w 1902 roku, po ukończeniu szkoły oficerskiej walczył o niepodległość Gruzji w trakcie I Wojny Światowej. Po klęsce w walce z bolszewikami wyemigrował do Turcji, skąd na zaproszenie marszałka Józefa Piłsudskiego przybył do Polski i od 1921 roku służył w 19. Pułku Ułanów Wołyńskich. Zapisał się w historii Wojny Polsko-Bolszewickiej sprawnym odpieraniem ataków Armii Czerwonej na polskie przygraniczne wsie. Wówczas dorobił się przydomka "Czarny Porucznik".
Z postacią Witalisa Ugrechelidze wiąże się również anegdota ilustrująca niecodzienne podejście marszałka Piłsudskiego do dyplomacji. Sława "Czarnego Porucznika" dotarła bowiem na Kreml, skąd Stalin zadepeszował do Piłsudskiego z wyraźnym żądaniem wydania swojego rodaka. W odpowiedzi otrzymał depeszę z jednym słowem zaczynającym się na "S", kończącym na "j".
Ugrechelidze brał również udział w Kampanii Wrześniowej 1939 roku, za który został odznaczony orderem Virtutti Militari. Po przejściu do podziemia dowodził 17. Pułkiem Ułanów Armii Krajowej. W 1945 roku odmówił współpracy z obozem komunistycznym i wyemigrował. Osiadł w Londynie, gdzie podzielił los wielu polskich oficerów - pracował fizycznie w jednej z fabryk. W wolnym czasie podjął się przełożenia na język gruziński polskiego eposu narodowego, czyli "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Ukończone w 1955 roku dzieło zostało wydane drukiem dopiero 56 lat później.
W Toruniu pojawiła się delegacja przedstawicieli gruzińskiego regionu Imeretia, z którego pochodził Witalis Ugrechelidze. Wśród delegatów znalazła się również stryjeczna wnuczka majora Ugrechelidze-Ugorskiego – Dżowara Ugrechelidze. Potomkini "Czarnego Porucznika" jest wicedyrektorką Szpitala Republikańskiego – jednej z największych lecznic w Gruzji. Delegacja zwiedziła świeżo wybudowane oddziały Szpitala Wojewódzkiego, a marszałek Całbecki nie kryje nadziei na zacieśnienie współpracy między regionami i placówkami.
Z pozoru niewielka zmiana w postaci montażu kilku tablic na jednej z wielu toruńskich asfaltowych pustyń, stała się więc okazją do poznania ciekawej karty ze wspólnej gruzińsko-polskiej historii i być może do pogłębienia przyjaźni między regionami.