Na temat Walentynek i św. Walentego narosło wiele mitów i nieporozumień, z drugiej strony zaś nie jest to prosta historia. W starożytnym Rzymie obchodzono święto płodności, nazywane z łaciny luperkaliami. Kultywowanie obrzędu miało oczyszczać z nieszczęść, które narosły w roku minionym oraz leczyć kobiety z niepłodności.
Luperkalia zostały oczernione i zniesione przez chrześcijaństwo i nową obyczajowość, która siłą zastępowała wierzenia ojców. We współczesnym świecie święto z miłością w tle powróciło w popkulturowej formie, która przypadła do gustu masowemu odbiorcy. Dziś jest to święto silnie komercyjne i powszechnie znane.
Dziś przyjmuje się, że patronem Walentynek jest św. Walenty. Korzenie nowego-starego święta przeniesiono zatem na chrześcijaństwo. Cała historia nie jest prosta. W imaginarium chrześcijańskim jest 8 świętych o tym imieniu. Często jednak wskazuje się dwie postaci - biskupa bądź męczennika. Dzieje tych postaci uległy wymieszaniu, a wiele faktów pomylono lub zwyczajnie dopowiedziano.
Tym pierwowzorem miał być biskup miasta Terni w Umbrii, który udzielił ślubu chrześcijance i poganinowi. W czasie ekspansji chrześcijaństwa i wżenia religijnego, takie związki był zakazane. Ostatecznie biskup zginął, nawracając pogan, gdyż obrażał ich święte przekonania i zwyczaje.
Dziś można powiedzieć, że każdy ma swojego Walentego, który żyje własnym życiem.