Wracamy do sprawy tragicznie zmarłego Macieja Włodkowskiego, 40-letniego mężczyzny, który zginął w wyniku nieszczęśliwego upadku na przystanku tramwajowym Warneńczyka. Mężczyzna był niepełnosprawny intelektualnie, w wyniku niejasnych okoliczności wpadł do znajdującego się obok wykopu pod torowisko. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł niedługo później w szpitalu. 10 lutego 2023 roku, około godziny 21.00 toruńska policja otrzymała zgłoszenie o człowieku leżącym w rowie przy ulicy Gogi.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że 40-latek wysiadł z tramwaju, zataczał się i przeleciał przez barierkę ochronną. Zmarł ok. 2 godzin później w szpitalu - powiedziała nam mł. asp. Dominika Bocian z biura prasowego KMP w Toruniu.
Mężczyzna raczej nie był pijany. Jego znajomi wspominają, że nie pił alkoholu i nie miał takich zwyczajów. W przekonaniu osób, które go znały, był on człowiekiem ciepłym i miłym. Był osobą samotną. Czas wolny spędzał często, podróżując po Toruniu. Nigdy nie miał mieć z tym problemów.
Maciek był osobą ze znaczną niepełnosprawnością. Odznaczał się przy tym wyjątkową zaradnością i samodzielnością. Niestety był też samotny, dlatego czas wolny spędzał w dużej mierze jeżdżąc po całym Toruniu i chodząc po sklepach. Uwielbiał zakupy - mówi nam Beata Rubiszewska, terapeutka zajęciowa i pedagog w Warsztatach Terapii Zajęciowej Polskiego Związku Niewidomych.
Na przystanku MZK Warneńczyka jest faktycznie niebezpiecznie. Potwierdzają to wszystkie osoby, które korzystają i wysiadają w tym miejscu. O nieszczęśliwy wypadek jest bardzo łatwo, szczególnie jeśli ktoś jest niepełnosprawny. Kwestię przystanku skomentowała też terapeutka tragicznie zmarłego Macieja.
Pracuję z osobami z różnymi niepełnosprawnościami. Są wśród nich osoby niewidome i słabowidzące. Moim zdaniem ten przystanek powinien być wyłączony z ruchu. Nie wyobrażam sobie osób niewidomych, wysiadających na tym przystanku - podkreśla Rubiszewska.
Sprawę wypadku prowadzi obecnie toruńska prokuratura. Śledczy przekażą kolejne informacje, gdy otrzymają wyniki badań z krwi ofiary. Postępowanie jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Komentarz w tej sprawie przekazał Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu, który zlecił remont torowiska firmie Balzola.
To wielka tragedia i jest nam niezmiernie przykro. Zabezpieczenie wykopu leży po stronie wykonawcy. Wykop ma głębokość ok. 80-90 cm od poziomu peronu i był odgrodzony od peronu metalowymi wygrodzeniami (barierami) o wysokości 110 cm. Przyczyny zdarzenia ustala policja pod nadzorem prokuratury. Teren został sprawdzony przez służby BHP wykonawcy. Jako inwestor poleciliśmy wykonawcy, by sprawdził pozostałe miejsca prowadzenia robót pod kątem zabezpieczeń - przekazuje Sylwia Derengowska, rzeczniczka MZK.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy także firmę Balzola, która prowadzi prace w miejscu, gdzie powstanie nowe torowisko tramwajowe.
W odpowiedzi na Pańską prośbę o komentarz w sprawie wypadku w Toruniu z dnia 10 lutego 2023 r. pragniemy poinformować, iż jest nam niezwykle przykro z powodu śmierci pokrzywdzonego w tym wypadku. Na obecną chwilę nie jesteśmy w posiadaniu ustaleń, co do przyczyn zaistniałego zdarzenia, na które powołał się Pan w poniższej wiadomości. Według naszej wiedzy sprawa jest przedmiotem czynności wyjaśniających, prowadzonych przez Policję oraz Prokuraturę, w kierunku ustalenia przyczyn i przebiegu tego zdarzenia. Jako wykonawca robót budowlanych, prowadzący prace obok miejsca wypadku, niezwłocznie wdrożyliśmy dodatkowe procedury kontrolne BHP w tym rejonie jak i na całym odcinku robót, które do chwili obecnej nie wykazały nieprawidłowości. Oczekujemy na dalsze wyniki ustaleń prac Policji i Prokuratury – przekazał Adam Stawski, Dyrektor Generalny firmy Balzola Polska sp. z.o.o.
Do sprawy będziemy wracać. Rodzinie i bliskim tragicznie zmarłego składamy wyrazy współczucia.