Burza

i

Autor: Pixabay W burzowe noce słychać zawodzenia

Ciekawostki

Nawiedzone miejsce w Ciechocinku? Kiedyś działał tu spory biznes. "Nocą słychać zawodzenie"

2025-05-15 15:27

W samym sercu Ciechocinka, tuż przy tężni i „Grzybku”, przez lata straszyły ruiny spalonego Hotelu Müllera i restauracji „Przy Grzybie” – miejsca, które kiedyś tętniły życiem. Choć budynki zostały ostatecznie rozebrane w 2015 roku, do dziś krążą opowieści o dziwnych dźwiękach, które nocą miały dobywać się z tego miejsca, zwłaszcza podczas burz. Mieszkańcy mówią wprost: „coś tam zostało” – i nie mają na myśli tylko wspomnień.

Historia pełna dawnego blasku i ludzkiej tragedii

Hotel Müllera, wzniesiony w połowie XIX wieku przez Karola Samuela Müllera, był swego czasu jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych obiektów w Ciechocinku. Oferował piękne pokoje, salę balową zwaną Salą Malinową, cukiernię oraz sklepy galanteryjne.

Sala Malinowa gościła liczne wydarzenia kulturalne, w tym koncerty oraz przedstawienia teatralne. Po II wojnie światowej budynek przekształcono w Państwowe Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące, a część od strony Parku Zdrojowego służyła jako internat. Dawny czar i elegancja prysnęły zatem z nadejściem PRL. Lata mijały, a budynek niszczał, zmieniło się też jego oblicze. Już w latach Polski Ludowej podobno w placówce dochodziło do pobić niektórych uczniów. Według krążących plotek podobno jeden z tamtejszych uczniów przed laty miał w burzową noc popełnić samobójstwo. Sprawy jednak nigdy nie wyjaśniono.

Koniec przyszedł 9 września 2008 roku w nocy gdy wybuchł pożar, który strawił znaczną część zabytkowego kompleksu, w tym Salę Malinową i restaurację. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, a akcja gaśnicza trwała wiele godzin. Pomimo starań strażaków, budynek został poważnie zniszczony przez płomienie.

Tajemnicze dźwięki w nocy. "Słychać płacz i zawodzenie"

Od czasu pożaru miejsce to stało się źródłem licznych opowieści, plotek i legend. Ich źródłem mieli być dawni pracownicy placówki. Mieszkańcy i kuracjusze czasami opowiadali, że szczególnie podczas burzowych nocy z ruin dochodziły dziwne dźwięki - jęki, szepty, a nawet zawodzenia. Niektórzy twierdzili, że to echo dawnych wydarzeń, które miały miejsce w hotelu i restauracji. Inni byli przekonani, że to duchy nieszczęśliwej i bolesnej przeszłości przypominały o sobie.

Przeklęte i nieszczęśliwe miejsce?

Jedna z bardziej znanych historii dotyczy starszego mężczyzny, który mieszkał w pobliskiej, sąsiedniej chałupie. Po jego śmierci, ciało zostało odnalezione dopiero po kilku tygodniach przez listonosza. Dom, w którym mieszkał, zawalił się pod naporem śniegu kilka lat później. Od tego czasu miejsce to również jest uważane za nawiedzone. Ludzie omijają to miejsce szerokim łukiem.

Do dziś te historie budzą strach i rozpalają wyobraźnię lokalnej młodzieży.

Zabójstwo w parku na Zdrowiu. Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo