Pod koniec stycznia 2023 roku w Sejmie rozpatrywano poprawki Senatu do ustawy budżetowej na aktualny rok, zgłoszono 77 uwag. Wśród poprawek znalazł się postulat zwiększenia wynagrodzenia dla nauczycieli. W tym kontekście Sejm uchwalił wcześniej podwyżkę w wysokości 7,8% od stycznia 2023 roku. Według tego, wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego zwiększy się o 326 zł brutto. Czyli klasycznie jest to podwyżka kosmetyczno-wizerunkowa dla rządzących. Senat postanowił zaproponować zwiększenie tej kwoty.
Co zakładała poprawka senacka? Miało to być podwyżka kwoty bazowej wynagrodzenia dla nauczycieli o 25,3% do kwoty 4432,15 zł. Oznaczałoby to wzrost wynagrodzenia dla nauczycieli o 22,5%.
Obecnie kwota bazowa pensji nauczyciela wynosi 3537 zł. Po podwyżce sejmowej wynosić będzie 3981 zł, co uwzględnia podwyżkę z zeszłego roku o 4,4%. Senat chciał podnieść tę kwotę do 4432,15 zł.
Niestety poprawka senacka została odrzucona w wieczornym głosowaniu przez większość posłów (z obozu Zjednoczonej Prawicy). Za jej odrzuceniem głosowało 231 posłów, 211 było przeciw a 8 wstrzymało się od głosu. Dokładne wyniki głosowania TUTAJ.
Kto głosował przeciwko podwyżce dla nauczycieli? 225 posłów z PiS, 1 z Konfederacji (Dobromir Sośnierz), 2 z Kukiz'15 (Jarosław Sachajko i Stanisław Żuk), 2 posłów z koła Polskie Sprawy (Zbigniew Girzyński i Andrzej Sośnierz) oraz 1 poseł niezrzeszony (Łukasz Mejza).
Jak widać z twardych danych, polska prawica ma w "głębokim poważaniu" polski system edukacji i nauczycieli, którzy kształcą młodzież. Ta niechęć do wspierania nauki jest powszechnie znana. PiS daje pieniądze tylko środowiskom, wśród których ma elektorat. Nauczyciele zaś w dużej części są przeciwnikami obecnego rządu. Dodajmy, że nauczyciele od dawna są obiektem ataków ze strony Zjednoczonej Prawicy.
Dziwi postawa głosujących przeciw poprawie losu nauczycieli. Niektórzy z wymienionych panów sami byli nauczycielami akademickimi m.in. Zbigniew Giżyński (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu). Posłowie ci wykazali się typowym partyjniactwem i koniunkturalizmem obliczonym na własny interes polityczny. Warto o tym pamiętać przy kolejnych wyborach.
Polecany artykuł: