Rozmowy o pochodzeniu kawy w Europie najczęściej zaczynają się od legend wymieszanych z faktami historycznymi. Prawdą jest, że czarny, pobudzający napój jest nierozerwalnie związany z królem znad Wisły, a mianowicie Janem III Sobieskim (1629-1696) oraz oblężeniem Wiednia przez Turków w roku 1683. Tu pojawia się postać owianego legendą Polaka, Jerzego Franciszka Kulczyckiego (1640-1694). Kim był ten tajemniczy człowiek?
Kulczycki pochodził z miejscowości Kulczyce koło Sambora (dzisiejsza Ukraina zachodnia). Była to rodzinna wieś słynnego na całą Rzeczpospolitą atamana ukraińskiego, Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego (1570-1622). Nic nie wiadomo o jego dzieciństwie. Sam podobno uważał się za Polaka z „królewskiego polskiego wolnego miasta Sambora”. Wydaje się dziś, że jego rodowód żyje własnym życiem. W Ukrainie uznawany jest za ukraińskiego kozaka, w Serbii zaś, z której dotarł do austriackiego Wiednia, postrzegany jest jako Serb. W samej Austrii mówi się i pisze o nim jak o Austriaku polskiego pochodzenia.
Także Kulczycki to postać o wielu obliczach, co nie zmienia faktu, że jest to persona niezwykle ciekawa. Niektórzy historycy zwracają uwagę, że zarówno w Samborze jak i Lwowie mieszkali od stuleci Armeńczycy. Dla polskich królów oraz szlachty wykonywali ściśle określone usługi – byli przede wszystkim tłumaczami w służbie handlowej i dyplomatycznej. Kulczycki był tłumaczem, co wskazuje, iż mógł wywodzić się ze wspólnoty armeńskiej, która uległa częściowej polonizacji (stąd polsko brzmiące nazwisko). Najpewniej Kulczycki miał już kontakty z Wiedniem przed oblężeniem stolicy Habsburgów. Trzeba tu przypomnieć, że ok. połowy XVII wieku w tym mieście utworzyła się prężna kolonia armeńska. Utrzymywała ona multum kontaktów handlowych z całymi Bałkanami (imperium tureckie) oraz Europą Wschodnią.
Kulczycki w Wiedniu
Zanim Kulczycki „wypłynął„ przy okazji bitwy pod Wiedniem, współpracował już od lat z Austriakami. Wskazuje się, iż w młodości miał liczne kontakty z Turkami przez co poznał język turecki oraz ich kulturę. Dzięki temu mógł swobodnie poruszać się pośród tureckich kupców oraz dyplomatów. Umiejętności te wykorzystał otrzymując pracę w Belgradzie jako tłumacz dla austriackiej Wschodniej Kompanii Handlowej (niem. Orientalische Handelskompagnie). Dzięki nabytym kontaktom oraz zarobionym funduszom, otworzył w Wiedniu w dzielnicy Leopoldstadt własną firmę handlową. Tak Kulczycki zaczął częściej przebywać w habsburskiej stolicy.
Kulczycki i bitwa wiedeńska
Mówi się, że był on osobistym cukiernikiem króla Jana III Sobieskiego, dzięki czemu miał możliwość wzięcia udziału w operacji wojskowej. Dziś można takie stwierdzenia włożyć między bajki. Najprawdopodobniej już w czasie oblężenia przebywał w Wiedniu. Zgłosił się na ochotnika, aby przejść przez linie wroga i dotrzeć do sił sprzymierzonych. Dokonał tego, wyszedł w stroju tureckim i prześliznął się przez pozycje wojska. Udało mu się skontaktować z Karolem V Leopoldem, który stał na czele armii austriackiej. Ten przekazał mu, aby zaniósł do Wiednia wiadomość o nadchodzących posiłkach w postaci wojsk Rzeczpospolitej pod wodzą Jana III Sobieskiego. Kulczycki wrócił do miasta i poinformował radę miejską, że pomoc jest blisko dzięki temu udało się powstrzymać kapitulację Wiednia.
Kawa
Po wielki zwycięstwie Sobieskiego, uratowaniu Wiednia i odepchnięcia Turków na południe, Kulczycki został uznany przez wiedeńczyków za bohatera. Od władz miejskich otrzymał nagrodę pieniężną w wysokości 100 dukatów oraz dom w dzielnicy Leopoldstadt. Król polski zaś pozwolił mu wybrać z obozu pokonanego wroga co tylko zechce. Kulczycki podjął zadziwiającą decyzję, zdecydował się bowiem przejąć ok 300 worków z „dziwnym ziarnem”. Dlaczego dziwnym? Zwycięzcy uznali je pierwotnie za coś niezdatnego do jedzenia, byli przekonani, że Turcy karmili tym wielbłądy. Faktycznie w licznych, porzuconych workach była kawa!
Polecany artykuł:
Kulczycki i kawowa legenda
Postać Kulczyckiego obrosła mitami. Uznaje się powszechnie, że otworzył on jedną z pierwszych w Europie kawiarni. Podobno była znana jako „Dom pod Błękitną Butelką” (Hof zur Blauen Flasche). Podania mówią, że miała się znajdować przy ówczesnej ulicy Schlossergassl w sąsiedztwie katedry. Przypisuje mu się również epokowy wynalazek – dodanie mleka do kawy! Dziś każdy zna i prawie każdy pija kawę z mlekiem. Ten zabieg złagodził silny smak mielonej kawy, co wybitnie przypadło do gustu Europejczykom. Podobno na pamiątkę zwycięstwa nad Turkami w swojej kawiarni podawał do kawy ciasteczka w kształcie półksiężyca. Przed gośćmi miał występować w tureckim stroju, co robiło duże wrażenie. Inne przekazy wspominają, iż przypisywano mu dosładzanie kawy miodem. Być może był to początek zainteresowania orientalizmem na starym kontynencie, tego jednak do końca nie wiadomo. Inne źródła podają, że jednak właścicielem pierwszej kawiarni w Austrii od roku 1685 był Ormianin Johannes Diodato.
Kolschitzky Fest, czyli święto Kulczyckiego
Polski etnograf, historyk i badacz kultur, Zygmunt Gloger (1845-1910) opisał pewien zwyczaj wiedeńskich właścicieli kawiarń, którzy w październiku wystawiali w oknach swoich lokali portrety Kulczyckiego. W Wiedniu nazywano to „Kolschitzky Fest”, czyli święto Kulczyckiego. Nikt jednak nie potrafił powiedzieć od kiedy kultywowany jest w mieście ten zwyczaj. W 1862 roku uczczono pamięć Kulczyckiego nadając jednej z wiedeńskich ulic jego imię (Kolschitzkygasse). Dziś do tradycji Kulczyckiego nawiązuje firma kawiarska Julius Meinl.
Sam Kulczycki zmarł w Wiedniu 19 lub 20 lutego 1694 roku w wieku 54 lat.
Polecany artykuł: