Ryzykujemy, ale nie mamy wyjścia - mówi Agnieszka Czyż ze "Smaków Indii" na toruńskiej starówce. Właściciele planują otwarcie już 16 stycznia. Na razie stoliki w środku, potem ogródek zimowy. Będzie zachowany dystans pomiędzy stolikami, maseczki, dezynfekcja, rękawiczki.
"Smaki Indii" jako pierwsze z regionu pojawiły się na liście #OtwieraMY. Wcześniej była obserwacja innych lokali w kraju, jak sobie radzą, jest też kontakt z prawnikiem.
Zdajemy sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji, na przykład wizyt policji - przyznaje pani Agnieszka. I jednocześnie dodaje, że albo teraz otwarcie, albo całkowite zamknięcie. Dania na dowóz i wynos to często kilka zamówień dziennie. Pomoc z tarczy finansowej odpada ze względu na pewne problemy z podpisem współwłaściciela. Pracownikami są głównie Hindusi, którym poza wynagrodzeniem trzeba zapewnić mieszkanie. Natomiast jedzeniem na miejscu jest zainteresowanych sporo klientów, są już rezerwacje.
Impulsem do takiego działania stała się sprawa fryzjera z Opolskiego, który miał zapłacić karę 10 tysięcy złotych za prowadzenie salonu mimo zakazu. Tamtejszy sąd administracyjny orzekł, że sanepid nie może karać na podstawie rozporządzenia.
Na tę sprawę wskazuje również Wioleta Patyk, właścicielka Kawiarni Beza przy Polnej. Lokal sobie radzi, ma klientów, są zamówienia na wynos, dowóz, sklep. Nie ma tu siedzenia z założonymi rękami, tylko działanie i energia. Ale pomocy z tarczy brak, bo nie ma "odpowiednich strat".
Pani Wioleta podkreśla, że na razie pełnego otwarcia w Bezie nie planuje, za to "sonduje" klientów. Na profilu pojawiło się pytanie do gości, czy gdyby uruchomiono kilka stolików, to wpadliby na kawę i ciacho? Reakcja zaskoczyła - około tysiąca komentarzy, z większością na tak i od razu pytaniem o rezerwację.
To też pokazuje, jak bardzo brakuje nam normalności i codzienności sprzed pandemii. Lokal to aż 150 metrów kwadratowych, bez problemu można tu zagwarantować bezpieczeństwo klientom, co sprawdziło się podczas poprzedniego otwarcia - dodaje właścicielka Bezy.
O otwarciu zdecydowała także Artystyczna Bistro w CKK Jordanki. Planuje to zrobić 22 stycznia. Natomiast w dramatycznej sytuacji znalazła się Gospoda pod Modrym Fartuchem. Jej historia liczy tyle, co kamienica, wybudowana w 1489 roku. Restauracja zawsze szczyciła się nazwiskami, które na przestrzeni wieków tu gościły. Bywali królowie Kazimierz IV Jagiellończyk i Jan I Olbracht, a nawet Napoleon Bonaparte. Obiekt jest wpisany do rejestru zabytków.
Niestety, Gospoda poinformowała, że się poddaje i nie wytrzymuje obecnych ograniczeń. Sprawę w swoje ręce wzięli klienci i torunianie. Ruszyła zbiórka, by miejsce się utrzymało.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]