Branża gastronomiczna jest ponownie "zamrożona" od wielu tygodni i na razie nie zanosi się na powrót do normalności. Jedyne wyjście przedsiębiorców to dania na wynos lub z dowozem. Jednak takie rozwiązanie wcale wielu restauracjom nie pomaga, notują wysokie spadki dochodów. Dlatego też już dwukrotnie odbyły się protesty na ulicach Torunia. Doszło do spotkań przedstawicieli z prezydentem Torunia i marszałkiem województwa, którzy obiecali wsparcie.
Toruńscy przedsiębiorcy, których dotknęły skutki pandemii, mogą liczyć na 90-procentową obniżkę czynszu za lokale użytkowe, które wynajmują od miasta. Pierwotnie prezydent Michał Zaleski zaproponował 70 procent, ale na ostatniej sesji rady miasta wniósł autopoprawkę do uchwały na 90 procent. Radni zgodzili się na taką pomoc. Warunek to wykazanie spadku dochodów lub zawieszenie działalności w związku z rządowymi ograniczeniami. Z obniżki czynszu mogą skorzystać też organizacje pozarządowe. Ulga będzie obowiązywać od grudnia do wiosny.
Kolejne pomysły to między innymi symboliczny abonament na miesiąc za parkowanie w płatnej strefie dla pojazdów, które dowożą posiłki przygotowane przez toruńskich restauratorów. Opłata "kopertowa" miałaby wynosić 30 złotych miesięcznie.
Trzy tysiące złotych miesięcznie na pracownika do czasu ponownego otwarcia lokali - taką pomoc oferuje marszałek województwa Piotr Całbecki dla branży gastronomicznej w regionie. Będzie to pomoc z Regionalnego Programu Operacyjnego, pieniądze trafią do przedsiębiorców od grudnia. To jedna z form pomocy.
Poza tym do premiera został wysłany apel o wsparcie dla tej branży. Znalazła się również lista działań, które pomogłyby w przetrwaniu trudnych czasów - umorzenie składek do ZUS i zaległych podatków, bezzwrotne wsparcie w ramach specjalnego rządowego funduszu, dopłaty do wynagrodzeń pracowników.