Zły stan królewskiego zamku
Na początku bieżącego roku Urząd Miasta Torunia poinformował opinię publiczną o nowym dzierżawcy ruin zamku i terenu przyległego. Umowa zawarta w czerwcu 2022 roku miała obowiązywać do do czerwca 2040 roku. Tymczasem 12 maja przewodnik miejski Ryszard Urbański poinformował Polską Agencję Prasową, że był na Zamku Dybowskim na lewobrzeżu w Toruniu i odkrył zniszczony zabytek. Sfotografował bazgroły na murach i zniszczone bramy.
Jak informuje Gazeta Wyborcza
Na początku przewodnik był przekonany, że być może działa tam nowy dzierżawca, że może to jakieś tablice informacyjne. - Poszedłem więc na drugą stronę rzeki przez most i sprawdziłem. Wtedy serce mi pękło. Przecież to jest skandal, w jakim stanie jest ten zabytek. Tak nie może być. Wygląda na to, że nikt nie jest w stanie tego upilnować, a wisząca na jednej z bram tabliczka o nadzorze jednej z firm ochroniarskich nie jest już raczej aktualna" - mówił poruszony przewodnik.
O tym, co się stało na Zamku Dybowskim, dziennikarz PAP - Tomasz Więcławski natychmiast powiadomił policję i Urząd Miasta Torunia.
Wypowiedzenie umowy
- Mamy do czynienia z dewastacją oraz jej efektami. Będziemy rozmawiać z dotychczasowym operatorem, ponieważ doszło do tego w trakcie obowiązywania umowy. Będziemy rozmawiać w kontekście pokrycia przynajmniej części kosztów renowacji i usunięcia efektów dewastacji. To miejsce historyczne, które musi mieć gospodarza. Chcemy je zabezpieczyć i aktywizować mieszkańców - powiedział dziennikarzom prezydent Gulewski.
Z kolei Malwina Jeżewska, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Torunia poinformowała PAP, że w najbliższych dniach miasto wypowie umowę dzierżawy obiektu. - Dzierżawca nie wywiązywał się z zapisów. Wiemy już na pewno, że miejsce nie jest należycie zabezpieczone, a także nie są organizowane imprezy o charakterze kulturalno-historycznym, do których był zobowiązany. Wydział Gospodarki Nieruchomościami zajmuje się sprawą i wypowie umowę.
Odrobina historii
Budowę zamku rozpoczęto zapewne w 1425 roku, wkrótce po ustanowieniu lokacji dla Nowej Nieszawy, mającej w założeniu stworzyć konkurencję handlową dla położonego na drugim brzegu Wisły Torunia. Pierwsze wzmianki na jego temat pochodzą z datowanego na 11 maja 1427 listu komtura toruńskiego skierowanego do wielkiego mistrza, gdzie ten informuje o podejmowanych przez stronę polską próbach skłonienia właściciela łodzi na przeprawie wodnej do zwożenia kamieni przeznaczonych na budowę zamku, który polski król miał zamiar wznieść przy Nowej Nieszawie. Z korespondencji dowiadujemy się również, że ów przewoźnik odmówił wykonania usługi, co skłoniło starostę do wydania zakazu przybijania promom toruńskim do kujawskiego brzegu.
Nie wiemy, jak długo trwały prace przy wznoszeniu królewskiej siedziby, z pewnością jednak jeszcze w połowie 1430 nie była ona ukończona. Świadczy o tym list zredagowny 15 czerwca 1430 roku przez Władysława Jagiełłę do wielkiego księcia Witolda, w którym monarcha nawiązuje do wylewu Wisły i szkodach, jakie ten poczynił porywając bale drewniane składowane na brzegu, a przeznaczone na konstrukcję dachu. W fazie zasadniczej budowę zamknięto być może już przed końcem 1430 roku, co sugeruje zachowany dokument mówiący o wynagrodzeniu Mikołaja z Tarnawy za założenie domu zamku naszego Nowego Miasta w Nieszawie.
Dzisiaj stan zamku powoduje zadumę i smutek. A przecież jest on niemym świadkiem dziejącej się w jego okolicach wydarzeń niezmiernie ważnych dla historii regionu i całego kraju.
Polecany artykuł: