Blisko 3 lata temu RDOŚ w Bydgoszczy zobowiązał Zarząd Dróg w Toruniu do usunięcia klonów jesionolistnych z bezpośredniego sąsiedztwa lewobrzeżnego przyczółku mostu. Chodziło o obszar o łącznej powierzchni ok. 15 hektarów. Na tej powierzchni miało się znajdować ok. 1500 okazów tego nadmiernie ekspansywnego gatunku. Usuwanie drzew tego gatunku jest standardowym działaniem pielęgnacyjnym w obszarach leśnych.
To są chwasty. One wyniszczają szlachetne gatunki drzew i taka wycinka musi być przeprowadzona, abyśmy uzyskali pozwolenie na użytkowanie i mogli korzystać z wyremontowanego mostu – mówił prezydent Michał Zaleski na wtorkowej konferencji prasowej
Gdy pilarze dokonali już swojego dzieła, a Most Piłsudskiego, wcześniej otulony gęstą zielenią, stanął pośrodku smutnego ugoru, zaczęły się pojawiać wątpliwości, czy prace zostały przeprowadzone prawidłowo. 16 lutego Miejski Zarząd dróg wstrzymał prace przy wycince, wówczas na teren weszli inspektorzy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Zakres wycinki drzew jest znacznie większy, niż wskazany w decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy o środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji przebudowy mostu im. Józefa Piłsudskiego w Toruniu. Po weryfikacji w terenie zauważono, że wycięte zostały topole, wierzby, a także olcha czarna o znacznych rozmiarach – komunikat o tej treści przekazała PAP rzeczniczka prasowa RDOŚ Anna Gondek.
O komunikat RDOŚ dopytaliśmy prezydenta Zaleskiego:
Czytałem ten komunikat i myślę, że zmusza on do tego, by teraz dokonać oceny sytuacji na miejscu i sprawdzić, czy te określenia użyte przez Panią rzecznik są, nie daj Boże, zgodne z rzeczywistością. Jeżeli są, to trzeba ustalić, czy wycinka poza zakresem decyzji środowiskowej była prowadzona zgodnie z odpowiednimi dokumentami: planem urządzenia lasu dla tego terenu oraz z ustawą o lasach.
O komentarz poprosiliśmy również Sylwestra Jankowskiego, koordynatora Partii Zieloni ds. zieleni miejskiej:
To jest bezsensowna masakra. Tam były i piękne, stare wierzby i topole... Bezsensowna wycinka. Klon jesionolistny należało usunąć, ale z jak najmniejszą ingerencją w glebę, po której tam jeżdzą ciągniki zrywkowe, mielą to wszystko pogarszając jednocześnie warunki siedliska. Jako miasto żyjemy w takiej pogierkowskiej bańce: musi być na bogato, muszą być szerokie drogi, drzewa na „Rapaka” zastąpiono lasem słupów... To się nasila i wygląda to na nieprzypadkowe działanie.
Polecany artykuł: