Zmiany miałyby obowiązywać już od 1 sierpnia. Czy konkretnie te? To były propozycje, a nie decyzje. Jednak jakieś zmiany muszą być, bo budżet miasta traci. W tegorocznym planie transportu publicznego zakładano wpływy ze sprzedaży biletów na poziomie 30 milionów złotych.
Po pierwszym półroczu widać, że cel nie będzie osiągnięty - zauważa prezydent Michał Zaleski. Ten rok zakończymy niedoborem z biletów w wysokości 10 milionów, czyli jedna trzecia tego, co planowaliśmy. Na przykład w czerwcu miały być trzy miliony, wpłynęły dwa. Ta sytuacja zmusza do działań oszczędnościowych i pytania, co dalej.
Stąd prośba, aby przygotować propozycję, jak możemy zrezygnować z części przejazdów tam, gdzie nie są one w pełni wykorzystane. Zdarzają się kursy, gdzie jedzie dwoje, troje pasażerów, czasami nikt. Najpierw powinien być plan, potem decyzje, ważne są głosy mieszkańców.
Być może ktoś poszedł na skróty i stąd przedwczesna informacja, że będziemy linie zawieszali. Choć w tym wszystkim jest ziarno prawdy. Korekty są konieczne.
Bardziej prawdopodobna jest modyfikacja kursów, ograniczenia, likwidacja dublujących się autobusów na tej samej trasie, zmiana częstotliwości w określonej porze dnia czy tygodnia, itp. Wcześniejsza informacja bardzo zaskoczyła i zdenerwowała pasażerów komunikacji miejskiej.
Nie stać nikogo, aby utrzymywać puste przebiegi, musi być rekompensata za mniejsze wpływy z biletów - dodaje prezydent.
Zmiany mogą dotyczyć też rozkładu jazdy tramwajów.