Prowokacje prorosyjskiego Naddniestrza
„Po przeanalizowaniu materiałów wideo i wymianie informacji ze stosownymi instytucjami informujemy, że incydent jest próbą wywołania strachu i paniki w regionie. Sprzęt wojskowy, który jest zaprezentowany na zdjęciach, nie działa już od kilku lat” – oświadczyło biuro ds. reintegracji w Kiszyniowie.
W komunikacie podkreślono także, że władze Mołdawii „są w kontakcie z Kijowem, nie potwierdzają żadnego ataku na region Naddniestrza”.
Wcześniej media z separatystycznego Naddniestrza powiadomiły, że w niedzielę po południu „w jednej z jednostek wojskowych w Tyraspolu doszło do pożaru wywołanego przez wybuch”. Rzekomo do ataku miało dojść w wyniku ataku drona kamikadze z kierunku Ukrainy. W naddniestrzańskich mediach podano również, że zniszczeniu uległ śmigłowiec Mi-8.
Informowano również, że ofiar w wyniku ataku nie ma, a lokalne organy ścigania wszczęły dochodzenie.
W ostatnim czasie pomiędzy Kiszyniowem a wspieranym przez Moskwę separatystycznym regionem Mołdawii rośnie napięcie. Przyczyny to kwestie gospodarcze, m.in. zniesienie ulg celnych dla separatystów przez Kiszyniów. Według ekspertów sytuację podgrzewa też Rosja, która dąży do destabilizacji Mołdawii i jej prozachodnich władz, wspierających Ukrainę.
Naddniestrze - separatystyczna republika na terytorium Mołdawii (będącej wcześniej częścią ZSRR) - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.
Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.