Wszystko wskazuje na to, ze podczas tegorocznego sylwestra nie będzie hucznej wspólnej zabawy na Rynku Staromiejskim, a ostatni dzień 2023 roku torunianie będą musieli poszukać sobie innej miejscówki. Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, jedni są zadowoleni, bo będzie cicho i bez wybuchów, drudzy smucą się z tego samego powodu i z tego, że zabawa na pożegnanie starego roku wpisała się trwale do miejskiej tradycji.
Trudno nie zgodzić się z Gazetą Wyborczą, która zauważa, że
Miasto, które marzyło, by zostać Europejską Stolicą Kultury 2029, ma w nosie mieszkańców i ich potrzeby kulturalne. Niech płacą, jak chcą kultury, a za darmo dajmy im byle co, byle grało. I to jest kulturalna filozofia miasta, którą obserwujemy tu od lat.
Wszystko w restauracjach i pubach
Oczywiście brak organizacji masowej imprezy sylwestrowej nie oznacza, że Starówka i inne części miasta będą opustoszałe. Przeciwnie, jak każdego roku roku na Rynek Staromiejski przyjdą mieszkańcy miasta oraz turyści. Na ulice jak zwykle wylegną tłumy imprezowiczów, którzy stary rok żegnać będą w klubach, restauracjach i pubach na starówce.
Są inne wydatki, twierdzi miasto
W internecie można znaleźć i wiele rozżalonych komentarzy mieszkańców, że nie ma sylwestra, bo miasto oszczędza na Camerimage. Dodać tutaj należy, że za dumę miasta, jaką jest festiwal torunianie płacą rocznie 4 mln złotych, a koszt budowy studia filmowego w 2024 roku pochłonie prawdopodobnie ponad. 40 mln złotych.To wszystko jest prawda, choć z drugiej strony jeśli w ościennych miastach jakiś koncert jest niebiletowany, w naszym mieście z reguły trzeba zapłacić za wstęp.