"Jestem projektantem tego lasu. To 24 albo 25 taki las sadzony w Polsce. Robi się to na całym świecie. A dlaczego japońska metoda? Mamy bowiem problem ze zmianami klimatu. Widzimy, że poziom wód gruntowych w miastach spada o 1 do 3 metrów. Przygotowując tutaj mikrolas dokonaliśmy kilku wykopów, żeby zbadać profil gleby. Fragment tej wydmy jest zdegradowany, bo składowano tutaj różnego rodzaju materiały. Do tego dochodzi problem suszy i wyjałowienia"
- powiedział dr Kasper Jakubowski, dyrektor merytoryczny i współtwórca Forest Maker, czyli grupy odpowiedzialnej za realizację pierwszego projektu tego rodzaju w Toruniu.
Jakubowski przekonywał, że dziś nie wystarczy posadzić drzewa, ale trzeba przygotować mu glebę, aby mogło rosnąć przez kilkadziesiąt lat.
"Dziś państwo sadzicie drzewa dla swoich dzieci, a nawet wnuków i wnucząt. Metoda Miyawaki opiera się na tym, że wykorzystujemy ten materiał, który jest. Każdy z państwa segregując bioodpady przyczynia się dziś do powstania tego mikrolasu. (...) Metoda jest bardzo kompleksowa. Ściółkujemy tutaj m.in. liśćmi, bo to nie są śmieci, ale czarne złoto leśnika i leśniczki"
- mówił Jakubowski.
Las sadzony był społecznie. W akcji uczestniczyło wiele dzieci, ale także seniorzy.
"Sadzimy 39 gatunków. Sadzimy bardzo gęsto ponieważ lasy naturalne odradzają się bardzo gęsto. Dziś nie jesteśmy klasycznymi leśnikami, ale sadzimy las dla bioróżnorodności. Trzy sztuki sadzimy w kwadracie metr na metr. Są tu krzewy, drzewa niskie, średnie i wysokie. Z rzadkich gatunków sadzimy jarzęba brekinię. Bardzo dobry. Za dwa lata zapraszam, bo ma to bardzo smaczne drzewo, ma czekoladowy posmak, to świetna spiżarnia dla ptaków"
- przekonywał Jakubowski.
Wśród sadzonych drzew były także rokitniki, kaliny, ale także dęby, dzikie jabłonie, głogi, wiązy, grusze, a nawet porzeczki i jałowce.
"To bardzo specyficzna forma nasadzeń, przemyślana od A do Z przez jej twórcę - pana Akirę Miyawakiego. Na kilkuset metrach powstanie specyficzny las - las kieszonkowy. Pierwszy taki w Toruniu" - powiedział prezydent miasta Paweł Gulewski. Zapowiedział realizację kolejnych tego rodzaju projektów w następnych latach. Jak dodał, to miejsce będzie "bardzo mocno zadrzewione".
Pomysłodawcy byli pytani przez PAP, dlaczego wybrano takie miejsce na powstanie mikrolasu, mimo, że obok jest sporo enklaw zieleni, a w wielu częściach miasta powstają tzw. "betonowe pustynie".
"W Gdańsku, gdy powstawał pierwszy mikrolas w Parku Południowym były bardzo podobne obawy. To miejsce w Toruniu jest jednak moim zdaniem bardzo dobre na pilotaż, bo wiele wcześniejszych działań tutaj się nie udało, a łąka zmieniała się w klepisko. To pierwsza przygoda Torunia z tą metodą, miejsce jest trudne, częściowo zdegradowane, bo sporo było tu gruzu. Liczę na to, że przyszłe lokalizacje będą w miejscach, które mają problem betonu, betonozy" - wskazał Jakubowski.
Prezydent Torunia zapowiedział, że w mieście powstaną jeszcze trzy parki kieszonkowe - kosztujące kilkaset tysięcy złotych, a często ponad pół miliona, tereny zieleni z rozbudowaną małą architekturą, która ma nawiązywać do różnych państw europejskich. "Te trzy kolejne parki kieszonkowe będą ostatnimi, a potem chciałbym naprawdę przejść z mieszkańcami na formułę mikrolasów - takich jak tutaj. Osiedli jest trzynaście, więc super byłoby zasadzić takich trzynaście lasów" - dodał Gulewski.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiał reporter PAP, podkreślali, że sadzenie takiego lasu ma również ogromny wymiar edukacyjny. "Lokalizacja jest jaka jest, ale dobrze, że miasto idzie w tym kierunku. Potrzebujemy w miastach jak najwięcej różnorodnej zieleni" - powiedziała pani Joanna. Jej mąż Maciej dodał, że będą na pewno doglądali pierwszego mikrolasu, bo mieszkają niedaleko. "Wiem, gdzie posadziłem swoje drzewa dzisiaj, więc będę tu przychodził i obserwował, co się dzieje" - podkreślił.
Koszt powstania pierwszego mikrolasu w Toruniu to nieco ponad 60 tysięcy złotych. Reporter PAP również posadził ponad 20 z ponad 600 drzew, które stworzą pierwszy w mieście las powstały metodą Miyawaki.