Brzmi to absurdalnie, ale współczesność lubi zaskakiwać – nawet w tak żenujący sposób. Część przedstawicieli mediów reżimowych z Rosji i Chin oraz ludzi powiązanych z Państwem Islamskim chce wolnego dostępu do sieci społecznościowej Twitter, której właścicielem jest miliarder Elon Musk. Rosjanie oraz pozostałe gwiazdy współczesnej patologii politycznej domagają się zniesienia sankcji, zwłaszcza tych, które blokują im dostęp do popularnej sieci.
Polecany artykuł:
Naciski na miliardera wywierają urzędnicy wysokiego szczebla m.in. rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oraz prominentni dziennikarze – szefowa kremlowskiej telewizji propagandowej RT Margarita Simonian oraz dyrektor europejskiej redakcji dziennika „China Daily” Chen Weihua. Propagandziści z Rosji i Chin powołują się na wolność słowa (sarkazm?), apelując o przywrócenie im dostępu do Twittera. Bardzo zalezy im na tym, aby z ich mediów ściągnąć etykietkę powiązań z Moskwą i Pekinem. Tak zabieg wizerunkowy jest jednak niemożliwy, media te bowiem już dawno stały się całkowicie zależnymi tubami propagandowymi wrogów wolnego świata.
Polityka firmy wobec nienawistnych treści i tzw. trolli internetowych nie zmieniła się od czasu przejęcia sieci społecznościowej przez Elona Muska. Tym samym potwierdzono, że sankcje nałożone na Rosję, Chiny oraz Państwo Islamskie pozostają w mocy.
Twitter obecnie nie jest dostępny w: Chinach, Rosji, Indiach oraz Iranie i Korei Północnej. Sieć społecznościowa jest natomiast częściowo blokowana w: Egipcie, Turcji i Wenezueli. Najbardziej tyrańskie podejście mają Chiny. Przypomnijmy, że w 2012 roku na rok kolonii karnej został skazany mężczyzna za wpis, który był żartem!