Bartosz K. zaadoptował zwierzę w styczniu bieżącego roku
Jak podaje serwis nowości.pl, w styczniu bieżącego roku mieszkanka Torunia znalazła bezdomnego kota i umieściła ogłoszenie o adopcji w internecie. Na apel odpowiedział Bartosz K., który w dniu 16 stycznia postanowił zaadoptować zwierzę. Kobieta zawiozła kota do jego mieszkania, wypełniając wcześniej formularz adopcyjny.
Już po dwóch dniach mężczyzna skontaktował się z nią, informując, że z kotem "coś się dzieje". Kobieta, zaniepokojona, przywiozła leki na biegunkę i syrop na odwodnienie. Dwie godziny później torunianin zadzwonił ponownie, twierdząc, że kot go ugryzł, a on go "odrzucił", w wyniku czego zwierzę miało uderzyć się o kant stołu. Kobieta natychmiast pojechała do mieszkania Bartosza K. i zabrała kota do weterynarza.
Diagnoza weterynarza. Kot został skatowany. Na ciele zwierzęcia były liczne obrażenia
Jak zaznacza portal, lekarz weterynarii nie miał wątpliwości – kot został skatowany. Obrażenia były tak poważne, że szanse na przeżycie zwierzęcia były minimalne. Podjęto decyzję o eutanazji, aby skrócić jego cierpienie. Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura.
Powołany biegły z zakresu epizootiologii i administracji weterynaryjnej ujawnił na ciele kota szereg makabrycznych obrażeń:
- Krwawienia na wszystkich kończynach, w tym wyrwany pazur
- Wylewy krwawe w obrębie powiek i oczu
- Obrażenia małżowiny usznej, warg górnych i dolnych z wynaczynieniami
- Złamane kły szczęki
- Odmę podskórną z lewej strony klatki piersiowej
- Złamania kości przedramienia lewego oraz uda lewego
Biegły jednoznacznie stwierdził, że obrażenia nie mogły być przypadkowe i wskazywały na "pobicie ze szczególnym okrucieństwem".
Mężczyzna tłumaczy, że odrzucił kota w odruchu obronnym
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Bartosz K. nie przyznał się do winy. Twierdził, że kot był niespokojny i agresywny, a on jedynie "odrzucił" go w odruchu obronnym po ugryzieniu, nie chcąc wyrządzić mu krzywdy. Prokuratura jednak nie dała wiary jego tłumaczeniom.
Bartosz K. ma 20 lat, nie był wcześniej karany. Prokuratura zastosowała wobec niego zabezpieczenie majątkowe na poczet grożącej mu nawiązki. O jego winie i karze zdecyduje Sąd Rejonowy w Toruniu. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt nie odpuszcza
Jak dodają „Nowości”, w sprawę zaangażowało się Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt (TTOPZ). Adwokat Anita Engler będzie występować w roli oskarżyciela posiłkowego, reprezentując interes zwierzęcia.
Bartosz K. został oskarżony o czyn z art. 35 ust. 2 Ustawy o ochronie zwierząt, który mówi o znęcaniu się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Zgodnie z tym przepisem, sprawcy grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
