Człowiek żyjący w epoce średniowiecza widział w świecie zwierząt odbicie porządku świata ludzi, a to oznaczało, że zwierzęta mogły stawać przed sądem, musiały wysłuchać oskarżenia, miały prawdziwych obrońców i bywały w majestacie prawa skazywane na śmierć!
Zwróćmy uwagę na kilka szalonych przykładów. W Lozannie przed sąd wezwano gąsienice, ponieważ zjadły rośliny w ogrodzie! Nie pojawiły się, a więc nakazano im opuścić miasto i ekskomunikowano (wykluczono trwale ze wspólnoty chrześcijan). Księgi sądowe nie wspominają, czy gąsienice poddały się karze, czy dalej wyjadały liście. Brzmi absurdalnie, ale potwierdzają to źródła historyczne.
O życie musiały też obawiać się żuki, ślimaki i pszczoły itp. W Wormacji w 864 roku synod kościelny pochylił się nad sprawą człowieka użądlonego przez pszczoły, który niestety zmarł. Owady zostały skazane na śmierć, aby nie wyprodukowały miodu, którego słodycz nabrała demonicznych właściwości!
Do historii przeszedł też proces sądowy maciory z Falaise (Północna Francja). Świnie nie miały lekko. Bardzo często oskarżano je o morderstwa - szczególnie dzieci. W 1386 roku odbył się proces maciory z Falaise, którą oskarżono o pożarcie ręki oraz twarzy trzymiesięcznego dziecięcia. Proces trwał dziewięć dni, winę udowodniono. Świnię powieszono, uprzednio włócząc ją końmi i zadając te same rany, które jakoby sprawiła dziecku. Ponadto wicehrabia Falaise kazał na miejsce kaźni spędzić wszystkie okoliczne świnie, aby przyglądały się egzekucji.
Czy procesy zwierząt były częste? W samym tylko Królestwie Francji od XIII do XVI wieku zarejestrowano ich około 60!