Do feralnego pożaru doszło w ubiegły piątek (13.11.) około godziny 18:00. Ogień pojawił się na składowisku opon, co nie ułatwiło straży pracy. Guma uzbrojona w metal była gaszona pianą i wodą, która musiała być dowożona w specjalnych cysternach. Na miejscu pracowało kilkadziesiąt jednostek z województwa kujawsko-pomorskiego oraz okolicznych regionów. Jak doszło do pożaru? W tym może pomóc nagranie z monitoringu, które trafiło w ręce śledczych.
- Nie jestem specjalistą, ale w mojej opinii doszło do podpalenia tego składowiska. Na monitoringu widać odjeżdżające samochody i moment, kiedy ogień powstał - powiedział w rozmowie z Radiem Eska wójt gminy Unisław Jakub Danielewicz.
Od piątku na terenie składowiska pożar gasiło 150 zastępów straży i ciężki wojskowy sprzęt. Zapach spalonej gumy unosił się wiele godzin. Choć płomienie zostały opanowane - cały czas trwają prace na tym terenie. Wiążą się one m.in. z monitorowaniem czystości powietrza oraz zabezpieczaniem pogorzeliska, by spalony materiał nie wydzielał toksyn do wód gruntowych.Z pomocą usuwania skutków pożaru składowiska w Raciniewie przychodzi także samorząd województwa.
Sprawę będzie badała prokuratura. Po zakończeniu postępowania wójt gminy Unisław da właścicielowi składowiska 14 dni na uporządkowanie terenu, a jeśli ten polecenia nie wykona - samorząd gminy zorganizuje porządkowanie i rekultywację z wykorzystaniem środków województwa.