15 stycznia w niedzielę na cmentarzu we Włocławku zmarła 66-letnia kobieta. Tragedia jest tym większa, że ta sama kobieta dzień wcześniej pochowała zmarłego męża! W całej tej sprawie jest też doza skandalu. Jadąca na pomoc karetka pogotowia nie mogła wjechać na cmentarz, gdyż bramy nekropolii były zamknięte!
Cała akcja rozegrała się około godziny 11.00 w niedzielę. Wtedy to ratownicy medyczni otrzymali wezwanie na cmentarz przy ulicy Chopina we Włocławku. Szybkiej pomocy wymagała kobieta, u której doszło do zatrzymania krążenia. Ambulans podjechał od strony głównej bramy cmentarza, czyli od ulicy Chopina. Niestety bramy cmentarne były zamknięte. Ratownicy medyczni działali szybko. Zostawili karetkę przed bramą i ruszyli pieszo na pomoc. W ciągu kilku minut dotarli do potrzebującej i podjęli reanimację. Wcześniej pomocy udzielał syn kobiety, który był z nią. Niestety 66-latki nie udało się uratować. Kobieta zmarła na cmentarzu przy świeżym grobie męża.
Administracja cmentarza tłumaczy się dość pokrętnie i niepoważnie. Klasyczna kultura wyparcia i braku odpowiedzialności. Administratorzy bronią decyzji o zamknięciu bramy i wyjaśniają, że celem jest bezpieczeństwo odwiedzających obiekt. Kuriozalna odpowiedź w świetle ostatnich wydarzeń! Przyznali jednak, że np. straż pożarna wjeżdża na cmentarz, bo przecina kłódki na bramach. Jak mieli to zrobić ratownicy medyczni? Nijak.
Bliskim zmarłej składamy najszczersze kondolencje.