Niektóre skutki pandemii potrafią zaskakiwać. Mimo, że koronawirus atakuje wyłącznie ludzi, jego działanie odbiło się znacząco na populacji... kotów. Jak ocenia kierowniczka schroniska dla zwierząt w Toruniu, Agnieszka Szarecka, ludzie w pandemii o wiele częściej przygarniali koty, co zaowocowało nagłym rozmnożeniem się ich populacji. To z kolei wywołało niemały kryzys, ponieważ do schroniska zaczęły być oddawane całe mioty kociąt, które trzeba przecież nakarmić i dać dach nad głową.
Większość z tych kociąt, które teraz dostajemy, pochodzą od kotów właścicielskich. Niesterylizowana kotka wychodzi z domu, wraca w ciąży, ludziom się wydaje, że fajnie mieć kocięta, bo przecież są takie słodkie i kochane, a znalezienie dla nich domu nie będzie problemem. Okazuje się, że problem jest i kocięta ostatecznie trafiają do nas – tłumaczy kierowniczka schroniska.
Schronisko apeluje o pomoc. Jak zawsze o tej porze roku potrzebne są koce, ręczniki i dywany, które mogą być użyte do ocieplenia kojców. W związku z „kocim boomem” schronisko potrzebuje również karmy – najbardziej potrzebna jest ta specjalistyczna, przeznaczona dla kociąt.
Co jest potrzebne? mokra i sucha karma dla kociąt Smilla Kitten, mokra karma dla kociąt Animonda Carny Kitten czy inne wysokomięsne puszki, mokra i sucha karma dla kotów dorosłych... a także: mokra karma dla szczeniąt Lukullus Junior/Dolina Noteci Junior, mokra karma dla psów dorosłych – czytamy na stronie internetowej schroniska.
Polecany artykuł: