Już w pierwszym biegu ujawniła się dominacja Wrocławian. Co prawda Robert Lambert starał się ze wszystkich sił dogonić Taia Woffindena, jednak ostatecznie wylądował na trzeciej lokacie. Apator ożywił się w drugiej serii: Robert Lambert i Patryk Dudek gnali jak strzały, co mogło dawać nadzieje.
Sparta wróciła do pełnej dominacji wraz z dziewiątym biegiem. Woffinden zajął się Jackiem Holderem, zaś Daniel Bewley założył Pawła Przedpełskiego. Trybuny wypełnione kibicami Sparty wpadły w euforię.
Jedenasty bieg przyniósł Toruniowi przykry w skutkach upadek Jacka Holdera. Wykluczyło go to z rozgrywek, ale na szczęście obrażenia odniesione w wyniku natarcia Gleba Czugunowa nie były na tyle poważne, by nie mógł wrócić o własnych siłach do parku.
W dwunastym i trzynastym biegu Torunianie jechali nieźle, ale okazało się to za mało, by wyrównać ogromną stratę wobec Mistrza Polski. Finałowy bieg z wynikiem 5:1 dla Sparty wbił ostatni gwóźdź do trumny Apatora, który po tym spotkaniu wylądował na ostatnim, ósmym miejscu w tabeli PGE Ekstraligi.
Polecany artykuł: