Władze rozpoczęły obławę na złodziei i ogłosiły stan wyjątkowy w miastach przy granicy z Chinami, to tam właśnie doszło do kradzieży. W kraju nie istnieje rynek złota, a 200-kilogramowy łup jest właściwie bezwartościowy, dopóki nie uda się go przemycić do Chin. Transport złota został zatrzymany na poboczu w drodze z Sinuidzu przy granicy z Chinami do Pjongjangu, stolicy Korei Północnej.
W opancerzonym pojeździe jechało dwóch żołnierzy w pełnym uzbrojeniu, a sądząc po tym, jak szybko rozbójnikom udało się ich obezwładnić, wydaje się prawdopodobne, że przeszli specjalne szkolenie wojskowe. Tylko takie umiejętności mogły pozwolić napastnikom na szybkie "wyłączenie" żołnierzy chroniących cenny ładunek.
Polecany artykuł:
Władze wpisały wszystkich byłych żołnierzy sił specjalnych w prowincji Pjongan Północny na listę podejrzanych i ich przesłuchały, ale wciąż poszukują sprawców. Przygraniczne miasto Hiesan jest w stanie wyjątkowym, wszędzie są śledczy z ministerstwa bezpieczeństwa państwowego, ministerstwa bezpieczeństwa społecznego i żołnierze kwatery głównej straży granicznej.
Korea Północna produkuje od 2 do 4 tony złota rocznie, z czego większość trafia do tzw. Biura 39, które zajmuje się pozyskiwaniem funduszy dla przywódcy kraju Kim Dzong Una i innych członków elity. Reszta trafia do północnokoreańskiego banku centralnego. Według przekazów medialnych wielu mieszkańców potajemnie sympatyzuje ze złodziejami, ponieważ mają władzom za złe, że gromadzą złoto, zamiast pomóc zubożałej ludności.
Agencja Reutera informowała w 2018 roku, że Korea Północna posiada złoża złota szacowane na 2000 ton, szóste pod względem wielkości na świecie. Choć wielu mieszkańców kraju jest niedożywionych, reżim przeprowadził w tym roku rekordową liczbę prób rakietowych i grozi światu bronią jądrową.
Polecany artykuł: